Galeria Jednego Wiersza
Marzanna Bogumiła Kielar
"Poniemiecki ogród Jadwigi wypędzonej z Grodzieńszczyzny"
Nie lubiła sezonowych roślin: nasturcji, słodkiej
maciejki. Wolała byliny. Krępe półkrzewy w skórzastych liściach
sczerwieniałe przed zimą. Srebrzystoszare długowieczne krzewinki
na kotwicy masywnych korzeni.
Byliny - zdrewniałe u nasady łodyg.
Ich zgrubiałe kłącza zimujące pod ziemią, ich cebule potomne.
Wargi kwiatów, nasiona, do których przylatują pszczoły i ptaki.
Astry, floksy, rdzawe liliowce. Sadziła miododajną lebiodkę,
naparstnice o ząbkowanych liściach, brodate goździki -
w tym cudzym
przedwiosennym ogrodzie.
Odtwarzała wśród kamieni na skarpie tamten miniaturowy łańcuch górski
zawieszony nad Niemnem wieloma tarasami - swój ogród
utracony u schyłku jesieni, gdy ginie
miasto trzmiela.
Wprowadziła trujące tojady, gęsie szyje
orszelinowej tojeści. Nawet karmnik ościsty
tkający cierpliwie żywotne
okrywowe darnie, co stwarzają pozór, że ogród
istnieje tu nieprzerwanie od dziesięcioleci. I krwawnik, tysiąclistny,
którym Achilles leczył rany po bitwie.
I mak wieloletni, potężny, czerwony. Rosnący tam, gdzie ludzie
otwierają ziemię, gdzie trupy i azot z bomb ją użyźniają.
Mak z czarnym środkiem, który Persefona trzymała w ręku,
wracając. Jego nieujarzmiony lipcowy przepych.
Sadziła byliny.
Żeby tu było coś trwałego.
(z tomu "Wilki", Wyd. Znak 2023, s. 7-8)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz