Sylvia i Ted
Historia okadzona szałwią białą
Ted Hughes tak pisał w liście do brata o przyczynach rozstania z Sylvią Plath - żoną i matką jego dwójki dzieci: "Nie możemy inwestować duszy i ciała w bezpieczną przyszłość stworzoną z niezliczonych krzeseł i firanek."
Wybrał siebie. Cieszący się coraz większym uznaniem pisarz porzucił rodzinę dla twórczego spokoju i...kochanki Assii.
A przecież wszystko tak pięknie do siebie pasowało: On utalentowany i liczący się w brytyjskim środowisku literackim twórca z niemałym libido, Ona temperamentna wyzwolona amerykańska poetka z kilkoma sukcesami poetyckimi na koncie. Połączyła ich pasja miłości i literatura. Wspólne lektury, rozmowy o książkach, projekty literackie... Wszystko się tak pięknie układało, spotkały się dwie pokrewne dusze, które się wzajemnie inspirowały. Tylko pozazdrościć.
Pozostaje w sferze domysłów biografów Sylvii i Teda, kiedy dokładnie w ich związku nastąpiło tąpnięcie. Pewne jest, że rywalizacja o sukcesy literackie i narodziny dzieci popsuły ich relacje. Separacja zaś tylko pogorszyła sytuację. Porzucona z dwójką maleńkich dzieci Sylvia próbowała uporać się z emocjami i właśnie w tym czasie stworzyła swoje najbardziej poruszające wiersze. Nieustannie też pisała dzienniki. Problemy finansowe, rozpacz, prawdopodobnie problemy psychiczne i wyjątkowo mroźna zima wpłynęły na nieodwracalną decyzję poetki: 11 lutego 1963r. o świcie przygotowała śpiącej jeszcze córeczce i synkowi śniadanie, okleiła taśmą framugę drzwi ich pokoju na piętrze, zeszła na dół, otworzyła kuchenkę gazową, klęknęła i włożyła głowę do piecyka. Śmiertelny gaz odebrał jej życie.
Sześć lat później partnerka Teda dokładnie w ten sam sposób odebrała życie sobie i ich córeczce, czteroletniej Shurii.
Ted Hughes zmarł w 1998r. Przez krytyków uznawany jest za jednego z najwybitniejszych poetów swojego pokolenia, a za zasługi brytyjska królowa odznaczyła go Orderem Imperium Brytyjskiego. Jako formalny mąż Sylvii został wykonawcą jej testamentu oraz opiekunem jej spuścizny literackiej. Nie jest tajemnicą, że chcąc zadbać o swój wizerunek, powyrywał wiele kartek z jej dziennika, zastrzegł też, że pewne dokumenty i zapiski związane z nią mogą zostać opublikowane 25 lat po jego śmierci.
Nadszedł ten czas, kiedy czytelnicy mogą wreszcie poznać te publikacje. W naszym księgozbiorze pojawiła się ostatnio najnowsza: "Ostatnie dni Sylvii Plath" Carla Rollysona. Zapraszamy do lektury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz