Galeria Jednego Wiersza
Margaret Atwood
"Malarstwo rodzajowe"
A oto tulipany,
pączkujące, rozkwitłe,
nurkujące, pochyłe,
w połysku i w teatralnych pozach,
w atłasie swoich ciemnych miejsc.
A oto lniane serwetki,
chropawe, pomarszczone,
w świetle gasnącej świecy,
które w nie wsiąka -
jaśnieje błękit ich cieni.
Oto znów oprawione króliki,
zawisłe głową w dół na sznurach,
widać ich mięśnie, szklane chrząstki,
surowe mięso, które uderza w nozdrza:
gorąca rdza, woda bagienna.
A tu kobieta z nożem przy pracy,
pośród cebul i podrobów,
podwinęła poplamiony rękaw.
Patrzy na nas kosym okiem:
wie, czym żywią się ciała.
Oto jej praca lub pacierz,
jej modlitwa przy stole, jej ofiarowanie:
zwoje jelit, uschłe płatki kwiatów,
wosk spływający po świecy.
(z tomu "Wiersze przychodzą nocą", przeł. Jerzy Jarniewicz, Świat Książki 2023, s. 26)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz